Egzekucja czy upadłość?

Egzekucja czy upadłość?

Część z naszych Klientów zgłasza się po poradę w sytuacji, gdy komornicy sądowi wszczęli już egzekucję ze składników majątku. Najczęściej są to zajęcia rachunków bankowych, wynagrodzenia za pracę, ale są również takie osoby, które muszą zmierzyć się z egzekucją z nieruchomości. Oznacza to, że albo suma zobowiązań jest wysoka, albo mamy większą liczbę wierzycieli. Bo przecież komornik nie zajmie nam mieszkania za dług w wysokości 1.000,00 zł.  Jakie działania podjąć w sytuacji, gdy prowadzona jest przeciwko nam egzekucja z nieruchomości? Czy nieruchomość jest już nie do odzyskania?

Na te i inne wątpliwości odpowiem Państwu niniejszym wpisem. Będzie on się sprowadzał do porównania dwóch postępowań – egzekucji komorniczej (w tym administracyjnej, czyli prowadzonej przez ZUS, Urząd Skarbowy, Urząd Miasta – jej zakres jest węższy od egzekucji sądowej) oraz upadłości konsumenckiej.

Oczywiście porównanie będzie bezlitosne dla egzekucji i obnaży jej wady. Ale po kolei…

Na wstępie zacznijmy od przewagi egzekucji nad upadłością. Dla dłużnika może wydawać się ona mniej uciążliwa, bo często dotyczy tylko jednego składnika majątku, a upadłość obejmuje wszystkie nasze aktywa. Zdarzają się niestety przypadki, kiedy komornik zajmuje nam wynagrodzenie, dodatkowo rachunek bankowy i wtedy o wpływającej na konto kwocie wolnej od zajęcia możemy jedynie pomarzyć. Nie jest to oczywiście prawidłowa praktyka, ale takie przypadki niestety się zdarzają. Jednak, co do zasady, łatwiej dłużnikowi znosić zajęcie rachunku niż wyprzedaż całego majątku  – na tym zalety egzekucji się kończą.

Teraz o pozytywnych aspektach upadłości.

W zasadzie mógłbym sprowadzić moje rozważania do jednej najważniejszej kwestii. Po przeprowadzeniu upadłości konsumenckiej zostaniemy oddłużeni, a po postępowaniu egzekucyjnym, biorąc pod uwagę odsetki, koszty postępowania oraz inne należności uboczne, które rosną w toku jego prowadzenia. niemal pewne jest, że nie uregulujemy całości zadłużenia. Upadłość konsumencka daje nam niemal 100% pewność oddłużenia (pod warunkiem, że nie dojdzie do umorzenia postępowania na co trzeba jednak sobie zasłużyć np. zatajeniem składnika majątku czy zobowiązań).

Kolejnym argumentem przemawiającym za upadłością jest czas trwania postępowania. Egzekucje mogą ciągnąć się latami, bo po zakończeniu tych całkowicie lub częściowo bezskutecznych wierzyciele mogą wszczynać kolejne. Właściwe postępowanie upadłościowe nie powinno trwać dłużej niż rok, przy założeniu, że nie posiadamy kilku nieruchomości do zbycia (tak, są też takie sprawy),  bywa, że szybciej, bo najkrótsze prowadzone przez nas postępowania trwało 6 miesięcy.

Wreszcie różnica pomiędzy samymi „egzekutorami”. Subiektywnie śmiem twierdzić, że syndycy są mniej agresywni, bardziej empatyczni i względnie łagodniejsi dla dłużników, chociaż znam też sympatycznych komorników 🙂 . Jednak syndyk raczej nie zajmie nam kilkuletniego telewizora, obrączki ślubnej czy rasowego psa, a jak wiadomo różnie to bywa z komornikami.

Wracając w tym miejscu do naszej zajętej nieruchomości, to w sytuacji, kiedy prowadzone jest wobec niej postępowanie egzekucyjne wprawdzie nie ma szans by ją uratować (chyba że dogadamy się z wierzycielami), ale zawsze powinniśmy dążyć do tego, by środki ze sprzedaży zasiliły masę upadłości, a nie rachunek komornika. Daje to nam bowiem możliwość złożenia wniosku o wypłatę czynszu najmu, w przypadku gdy upadły (i jego rodzina) nie ma możliwości zaspokojenia swoich potrzeb mieszkaniowych. Kwota nie jest mała, bo stanowi równowartość czynszu najmu w danej lub sąsiedniej miejscowości na okres do 24 miesięcy. W przypadku gdy spełniamy przesłanki jej otrzymania sąd ją wypłaca, a decyzja sędziego dotyczy wysokości oraz okresu, na jaki kwotę tę otrzymamy. Oznacza to, że sąd nie może nam tej wypłaty odmówić.

Podsumowanie wpisu jest zbędne, a wybór prosty i niepozostawiający wątpliwości.

Konrad Forysiak