Rejestru nie będzie

Rejestru nie będzie

A na pewno nie pojawi się w terminie wskazanym w ustawie, czyli w lutym 2018 r. Chodzi o Centralny Rejestr Restrukturyzacji i Upadłości, który miał być kluczowym narzędziem informatycznym nowelizacji ustawy Prawo upadłościowe i naprawcze z przełomu lat 2014/2015. Na taki stan rzeczy jednoznacznie wskazuje postęp prac nad rejestrem, a w zasadzie ich brak. Mamy sierpień 2017 r., a działania zmierzające do stworzenia tej skomplikowanej platformy jeszcze się nie rozpoczęły. Jak ważny był to element reformy postępowania upadłościowego można było wyczytać w artykule byłego syndyka Jana Hincza:

„Przede wszystkim brakuje jednego z podstawowych elementów, jakim miał być Centralny Rejestr Restrukturyzacji i Upadłości (CRRU). Ma on powstać dopiero na początku 2018 r., a ustawa obowiązuje już od 1 stycznia 2016 r. Według przyjętych na początku założeń wprowadzenie CRRU miało być absolutnym priorytetem, miał to być kręgosłup. Ustawa więc jest, a kręgosłupa nie ma. Powstaje pytanie: jak można bez kręgosłupa skutecznie funkcjonować?”

Artykuł pochodzi z marca 2015 roku, minęło 2,5 roku a rejestru jak nie było tak nie ma.

Jakie to rodzi skutki dla postępowań? Oczywiście jak widać można funkcjonować bez przysłowiowego kręgosłupa. Ale czy dzisiaj ktoś wyobraża sobie jazdę samochodem bez ABS-u czy klimatyzacji. Niektórzy twierdzą, że polskie przepisy w zakresie upadłości konsumenckiej stają się łakomym kąskiem dla obywateli innych państw i sytuacja kiedy to Polacy pakowali walizki by „upaść” w Wielkiej Brytanii zmieni się diametralnie, bo to obywatele UE będę ogłaszać upadłość w Polsce. By tak było konieczne jest usprawnienie procedury, a to z tego względu, że już w środowisku słychać głosy wskazujące, iż ostatnie miesięczne wyhamowanie liczby upadłości wynika nie z mniejszej ilości wniosków, a właśnie z powodu osiągnięcia maksimum mocy przerobowych sądów. Rejestr jest konieczny, to pewne. Lecz ważne by został stworzony w taki sposób by faktycznie ułatwić i przyspieszyć całą procedurę. Wprowadzenia produktu z najmniejszymi wadami, który tylko wprowadzi niepotrzebnie zamieszanie byłoby w aktualnej sytuacji strzałem w kolano. Bo wprawdzie z bólami, ale system na razie jakoś działa. By rejestr zaczął prawidłowo funkcjonować potrzeba czasu, skrupulatności i dopracowania każdego szczegółu.  Jak jednak mniemam opóźnienie w jego wdrożeniu spowoduje, iż będziemy mieć do czynienia z produktem idealnym, który z całą swoją wirtualną mocą będzie służył wierzycielom, dłużnikom, a przede wszystkim pełnomocnikom…

Konrad Forysiak