Popularyzacji instytucji upadłości konsumenckiej do tej pory nie towarzyszyła żadna poważniejsza kampania informacyjna w mediach. Jest to o tyle niekorzystne, że osobiście stale spotykam się z całkowitym brakiem wiedzy na temat upadłości konsumenckiej. W ostatnim okresie udało mi się natrafić na bardzo dobry artykuł opublikowany na portalu InnPoland w praktyczny sposób opisujący tą dojrzewającą w Polsce instytucją. Ukazuje on genezę upadłości konsumenckiej w Polsce, ciekawe statystyki na tle Europy, ale też prognozy co do dalszego rozwoju tej instytucji. O tym, że z upadłością konsumencką należy się oswoić świadczą dobitnie statystyki. Wskazują one że, w 2016 w Polsce przybyło niemal pół miliona dłużników.
Jednym z ekspertów wypowiadających się w temacie jest mecenas Mateusz Medyński, który barwnie przedstawia dalsze losy tej rozkwitającej w Polsce instytucji. Odwołuje się on jednak nie do przepisów a do emocji jakie cały czas rządzą polskimi dłużnikami. Wstyd dłużnika przed ujawnieniem jego sytuacji cały czas jednak przeważa nad chęcią uwolnienia się od ciężaru. Kolejną barierą jest wspomniany powyżej brak wiedzy. Jednak wraz z nową instytucją pojawiają się nowe zagrożenia. Chociażby ryzyko, że upadłość konsumencka wykorzystywana będzie przez oszustów. Dlatego tak ważna w całym postępowaniu jest rola syndyka. Sędziowie mają obecnie tak dużą liczbę spraw upadłościowych, że mało realna jest drobiazgowa kontrola każdej sprawy. I jeśli w ogóle, to na etapie przed ogłoszeniem upadłości. Sąd musi zbadać czy dłużnik na upadłość zasługuje. Można zgodzić się z mecenasem, że Polacy to naród na tyle sprytny że wcześniej czy później będzie starał się wykorzystać instytucję oddłużenia np. zaciągając kredyt na przysłowiową „babcię”. Jednak w mojej ocenie sądy wespół z doświadczonymi syndykami są w stanie wychwycić takie przypadki i eliminować z całą surowością prawa. A konsument, który celowo coś zatai czy wręcz sąd oszuka finalnie będzie musiał się liczyć z banicją na okres 10 lat. Z upadłości konsumenckiej trzeba zatem korzystać umiejętnie bo konsekwencje mogą być surowe.
Próby krętactwa o ile nadal będą występować będą także dużym zagrożeniem dla uczciwych konsumentów. Takich, którzy przytłoczeni kredytem nie są w stanie regulować rat, bo im będzie trudniej o upadłość, gdy sądy będą bardzo wyczulone przypadkami skrajnego wykorzystywania ustawy i z tego powodu bardzo drobiazgowe.
Nie mogę także zgodzić się z mecenasem Radosławem Płonką, który w artykule wskazuje, że upadłość konsumencka nie jest dostępna dla byłych przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą. Oczywiście takim podmiotom sąd ogłosi upadłość tylko w wyjątkowych przypadkach, albo w sytuacji gdy działalność gospodarcza nie generowała zadłużenia. Często bowiem pracownik za „delikatną” sugestią pracodawcy przechodził na samozatrudnienie i opłacał tylko ZUS i podatki za siebie. Tacy pseudoprzedsiębiorcy nie będą mieć problemów z ogłoszeniem upadłości. W przypadku gdy zadłużenie z tytułu działalności gospodarczej jednak istnieje, konieczne będzie wykazanie, że sytuacja dłużnika jest na tyle wyjątkowa, że na upadłość zasługuje. Dochodzimy w tym miejscu do magicznego zwrotu czyli względów humanitarnych i względów słuszności, ale szerzej o tym w jednym z kolejnych wpisów…
Dla bliżej zainteresowanych tematem upadłości konsumenckiej w ujęciu praktyków odsyłam do źródła:
Konrad Forysiak