Jakiś czas temu na blogu pojawił się post żartobliwie wskazujący na powody dla których nie powinniśmy drażnić syndyka masy upadłości. W ostatnim okresie Klienci coraz częściej dopytują jak w praktyce wygląda pierwsze spotkanie z syndykiem masy upadłości.
Dlaczego teraz jest to coraz częstsze pytanie?
Kwestia jest o tyle istotna, że po nowelizacji ustawy prawo upadłościowe spotkanie z syndykiem będzie pierwszym zetknięciem się dłużnika ze stroną przeciwną. Przed nowelizacją zazwyczaj niezbędne było stawiennictwo na rozprawie, gdzie po ogniu pytań w jakich znalazł się dłużnik i stresie towarzyszącym rozprawie, spotkanie z syndykiem było już mniej emocjonującym przeżyciem. Obecnie Klienci właśnie tego spotkania obawiają się najbardziej, a praktyka pokazuje, że nie ma ku temu żadnych podstaw. Obawy wynikają właśnie z faktu, że syndyk obecnie jest pierwszym organem postępowania, któremu trzeba się podporządkować, który może od nas czegoś żądać, wezwać do wydania, kontrolować, dopytywać. Obawy te często są mocno na wyrost.
Jak w praktyce przebiega spotkanie?
Nie należy oczywiście spodziewać się miłej pogawędki w ramach której zostaniemy poklepani po plecach z pocieszeniem, że jakoś to będzie. Raczej krótkiej, rzeczowej rozmowy dotyczącej przyczyn niewypłacalności, składników majątku, ewentualnych czynności w zakresie jego zbycia w ostatnich latach oraz aktualnej sytuacji rodzinnej, zawodowej i mieszkaniowej. Tylko i aż tyle. Syndyk jest osobą, która musi wykonać swoje zadania, a za ich brak lub ewentualne błędy także ponosi odpowiedzialność.
I my jako Upadli także musimy o tym pamiętać.
Kiedy zadzwoni syndyk i gdzie będzie chciał się spotkać? Czy to ja mogę wybrać miejsce i termin spotkania?
To do syndyka jako organu postępowania upadłościowego należy wybór miejsca. Co do terminu to w tym zakresie będziemy mieć większą dowolność. Kolejnym ważnym pytaniem jest kwestia zachowania syndyka w trakcie spotkania. Czy odbywa się ono w siedzibie syndyka, u Upadłego w mieszkaniu. Do tej pory zasadą było spotkanie w siedzibie syndyka. Oczywiście mieliśmy wyjątki kiedy to syndyk chciał spotkać się w miejscu zamieszkania dłużnika. Obecnie… cóż, ostania konsultacja odbyła się w trakcie spaceru po parku z uwagi na sytuację epidemiczną. Nie można także wykluczyć, że coraz częściej syndycy będą starali się organizować takie „spotkania” on-line. Co jest ważne, to że w przypadku gdy syndyk odwiedzi nas w mieszkaniu i nie zauważy zakupionego kilka dni temu kina domowego o wartości 10.000 zł to nie pozbawi nas kilkuletniego telewizora czy laptopa. Warto też przygotować się do udzielenia informacji lub dokumentów na temat rzeczy które w mieszkaniu nie są naszą (np. najemcy) własnością a przedstawiają wartość egzekucyjną. Na telefon od syndyka trzeba być przygotowanym już kilka godzin po ogłoszeniu upadłości przez sąd, ale nie można wykluczyć także tygodnia (np. w przypadku urlopu syndyka). Zatem trzeba zachować czujność…